hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

środa, 1 lutego 2012

przyjaciel na 1/2 etatu


Chyba można nie mieć przyjaciół. Nie jestem pewien, bo ja ich mam i ciągle ich potrzebuję. Nawet bardzo ich potrzebuję. Nie rzadko podkreślam, że gdyby nie oni, dawno bym się już poddał, a już na pewno nie przetrwał materialnie. Mam świadomość, że to moi przyjaciele są bardziej moimi przyjaciółmi, niż ja jestem ich przyjacielem. Jakoś tak już jest, że wymagam wiele uwagi, mam wiele problemów i lubię o nich mówić. Co więcej, wciąż potrzebuję pomocy i bardzo często trzeba się mną „opiekować”, co pozwala moim bliskim realizować potrzebę zajęcia się kimś. Ze swojej strony zapewnić jestem w stanie raczej niewiele. Bo towarzystwo, lojalność, wierność czy niskobudżetowe prezenty nie są obecnie już w cenie. W jakiś pokręcony sposób najbliższe grono przyjaciół wypełnia miejsce mojej rodziny. To taka p. o. rodziny grupa ludzi, którzy przytulą, odezwą się, zapytają, zadzwonią, pocieszą, zabawią, podwiozą, nakarmią, ochrzanią, wytłumaczą, nauczą i spytają o radę.  I jeżeli ktoś umie nie mieć przyjaciół, jestem pod wrażeniem siły.

Bardzo mnie cieszy, że gdy spotykam dawno-niewidzianą osobę, z którą kiedyś łączyła mnie bliska, silna lub codzienna więź, a z którą nie kontaktowałem się wiele miesięcy czy lat, potrafimy rozmawiać i zachowywać się, jak gdyby w przerwie nie wytworzył się między nami żaden dystans. Mam tak z dwiema przyjaciółkami z rodzinnego Szczecina, które są jedynymi osobami poza  „rodziną”, które widzą się ze mną, gdy odwiedzam Pomorze Zachodnie. Podobnie jest z przypadkowo spotkanymi na ulicy osobami, z którymi chodziłem do gimnazjum, liceum, na studia. Choć z drugiej strony wyczulony jestem na sztuczne uprzejmości i tekst od tak napotkanej osoby, że „koniecznie musimy się wkrótce spotkać na kawie”, bo oboje wiemy, że się nie spotkamy, ale równie mocno kiwam głowami z uśmiechem i zapewniamy o szczerych chęciach. To gupie.

Stosuję też w praktyce zasadę, że gdy masz mnie w znajomych na fejsbuku, a nie mówisz mi „cześć” na ulicy, jeszcze tego samego dnia nasze profile się rozstaną.

I jeżeli choć trochę rozumiem miłość, jak trzeba ją rozumieć, to mogę powiedzieć, że kocham swoich przyjaciół. Mam nadzieję, że o tym wiedzą. Mam nadzieję, że wiedzieli zanim przeczytali to tutaj.

1 komentarz:

  1. ja wiedziałem i Cię kocham Bratku :* i Ty tez o tym wieeeeeesz :)

    OdpowiedzUsuń