hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

sobota, 11 lutego 2012

spotkajmy się na zakupach


Carrefour w Reducie czy też po prostu Carrefour Reduta zajmuje w moim serduszku szczególne miejsce. Od ponad 5 lat (z małą przerwą na Erasmusa) raz w tygodniu robię tam ogólne zakupy, głównie spożywcze, ale i chemiczne, kosmetyczne, papiernicze (szczegóły w notce paragonowej). Mniej więcej 7-9 minut pieszo od domu, zaraz po minięciu nielubianego przeze mnie, ale modernizującego się ostro Blue City, znajduje się małe i zwykłe Centrum Handlowe Reduta. I o ile Galeria Mokotów była pierwszym odwiedzonym przeze mnie CH w Warszawie, to właśnie Reduta jest zdecydowanie tym ulubionym. W pewnym momencie miała wszystko, czego potencjalnie  potrzebowałem: pocztę, duży sklep spożywczy, aptekę, sklep kosmetyczny, bankomat dla mnie bezprowizyjny, Jack&Jonesa, H&M, Euro coś tam RTV AGD, McDonald’sa, Coffee Heaven, Pizzerię Dominium, fotografa i taki dziwny sklep obuwniczy, gdzie pracownice krzyczały „dzień dobry”, ale mieli tanie stópki Pumy. Oczywiście zawsze mogę się przyczepić do braku kina, ale w sumie wolę tańsze i mniejsze kina wolnostojące niż wielosalowe multipleksy. Na przestrzeni lat się sklepy tam mocno zmieniały, wymieniały, modernizowały, upadały, ale praktycznie zawsze udawało mi się zrealizować potrzebne sprawunki.

Sam market spożywczy znam na pamięć. Przejście i włożenie do koszyka (w zasadzie do dwóch małych na wózku) zajmuje mi kilkanaście minut, a prawie na pewno mógłbym to zrobić z zamkniętymi oczami. Co tydzień kupuję w 95% dokładnie te same produkty i nawet biorąc pod uwagę, że pracownicy co jakiś czas zmieniają ułożenie towaru (szczególnie w części zaraz za wejściem, gdzie znajdują się aktualne promocje), mogę z dokładnością do jednej półki podać lokalizację potrzebnych mi towarów. Najczęściej w cotygodniowej wycieczce (głównie) po jogurty towarzyszy mi mój współlokator. Mamy swoje dziecinne zabawy z wkładaniem sobie niepotrzebnych rzeczy do koszyków, mamy swoje ulubione kasjerki, mamy swoją ścieżkę, mamy swoje rytuały związane z działem monopolowym, nawet gdy nic z niego nie bierzemy. Niektórzy pracownicy nas kojarzą. Ostatnio jedna z kasjerek na nasz widok stwierdziła, że „dawno panów nie było”… Po pierwsze, tydzień to nie jest dawno, a po drugie to smutne, że obce osoby zauważają nasz brak…

Należę do grona osób, których życie zmieniło się, od kiedy zrozumieli, co oznacza logo Carrefour. Odkąd na fejsbuku odkryłem, że jest tam litera „C”, zawsze ją teraz tam widzę. Wcześniej nigdy!

Jakoś tak wyszło, że dość często zakupy robię/robimy we wtorek, a wtedy jest Dzień Seniora. Emeryci mają dodatkowe zniżki czy tam dostają kupony do wykorzystania następnym razem, a my jesteśmy najmłodszymi osobami w sklepie i autobusie, gdy z torbami wracamy do domu.

2 komentarze:

  1. Ostatnio ciężko tam się połapać, zmiany, zmiany....

    OdpowiedzUsuń