hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

niedziela, 5 lutego 2012

blame it on the alcohol


Nie pamiętam, ile miałem lat, kiedy pierwszy raz sięgnąłem po alkohol. Na pewno mniej niż 18, prawdopodobnie mniej niż 16, a całkiem możliwe, że jakoś tak 14-15. Miałem dwóch starszych kuzynów, rodziców-alkoholików i dość szybko zacząłem chodzić z przyjaciółką na całonocne imprezy w szczecińskich klubach. Na początku nie wierzyłem, że można ot tak po prostu pić piwo czy wódkę w szotach. Okazało się, że z wiekiem nie tylko picie kawy przychodzi łatwo. Oczywiście, gdy skończyłem 18 lat i mogłem pić alkohol legalnie, nawet tego jakoś specjalnie nie zauważyłem. Miewałem okresy, gdy piłem dużo, ale i takie, gdy przez 8 miesięcy nie tknąłem nic procentowego (to między pierwszym a drugim rokiem studiów po jednej imprezie, która ogólnie ujmując kosztowała mnie bardzo wiele). Przez całe dzieciństwo obserwowałem jak może skończyć się picie codziennie i bez względu na (nie)opłacone rachunki czy stan lodówki. Między innymi ze względu na genetyczne i rodzinne skłonności do alkoholu zawsze starałem się go unikać w tych bardziej depresyjnych momentach swojego życia. Skończyłoby się to tak, jak w przypadku moich wspaniałych rodzicieli. Niezdrowo, nieodpowiedzialnie, nieciekawie i biednie.

I tak wiem-wiem, alkohol niszczy wątrobę, mózg i przede wszystkim cerę. Do tego wykańcza finansowo i zabiera cenne godziny. Nie wspominając już, że po alkoholu się chrapie, a rano jama ustna przypomina autostradę w Meksyku. Tylko że pomijając te i inne minusy trzeba powiedzieć sobie wprost – bez alkoholu nie byłoby cywilizacji homo sapiens sapiens. Alkohol napędza ekonomię, relacje międzyludzkie, przyrost naturalny, przemysł samochodowy, kulturę, rozwój medycyny, chemii, kosmetologii i wiele innych nie kończąc nawet na podbijaniu kosmosu. Dlatego pijemy. I pić będziemy mimo Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.

Zrzucanie winy na alkohol jest łatwe. Zawsze zastanawiałem się czy jak jesteśmy pijani i zachowujemy się inaczej, niż wtedy, gdy jesteśmy trzeźwi, to czy oznacza to, że tacy właśnie jesteśmy naprawdę i brak alkoholu powodował, że z różnych społecznych powodów nie robiliśmy czegoś czy może będąc pijani jesteśmy kimś zupełnie innym, odmienionym przez procenty we krwi?

A pić to chyba najbardziej lubię wiśniówkę. Z colą, ze spritem, z sokiem bananowym, z sokiem ananasowym. Mniam.

1 komentarz:

  1. Na zimę najlepsza malinówka z kakao - może być z saszetki, zalane wrzątkiem. W proporcji kubek/szczeniak.

    OdpowiedzUsuń