hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

środa, 18 stycznia 2012

wyższe


Po średnim jest wyższe. I ja tego wyższego nie mam. Raczej mieć nie będę. Studia skończyłem we wrześniu 2011 i od tamtej pory jestem absolwentem, nie licencjatem, nie magistrem, nie inżynierem, po prostu absolwentem. Wynalazek epoki poprzedniej w postaci „wyższe niepełne” oficjalnie już nie istnieje, więc nie mam i takiego. Z pracą magisterską to jest długa historia. Temat powstał już dawno. Taki naturalnie pedalski, choć ciepło wpleciony w dziedzinę stosunków międzynarodowych. Promotor zadowolona, ja pełen zapału. Szybko zrobiłem referat, zebrałem materiały, uknułem plan pracy. Emocje szybko jednak osiadły. Na piątym roku wyjechałem na Erasmusa do Madrytu i oczywistym było  to, że nie napiszę tam ani zdania. Nie napisałem nawet jednego wyrazu. Po powrocie były same problemy, w tym te mieszkaniowo-zdrowotno-finansowe. Pracy nie pisałem. Około 18 stron powstało we wrześniu. Od tamtej pory ciemność, a w zasadzie biel stron. Bujać się w ten sposób teoretycznie można 2 lata od skończenia studiów. Za każdy miesiąc zwłoki płacąc 100 zł za tzw. "konsultacje z promotorem”.

W obecnej sytuacji pisanie pracy jest ostatnią rzeczą, o której myślę. Jakoś tak bardziej martwi mnie fakt, że nie mam co jeść. Nie będę już sobie, ani innym opowiadał i obiecywał, że pracę napiszę, bo sam w to nie wierzę. Nie wierzy w to też moja współlokatorka i od dawna to podkreśla. I mimo że naprawdę nienawidzę tych studiów, szybko się nie wywinę z relacji z ISM UW. Wiem, mało odpowiedzialne podejście. W perspektywie szukania pracy może i fakt nieposiadania tytułu robi różnicę, jednak z tego co widzę rozsyłając aplikacje – niewielką.

Moja przygoda ze studiowaniem jest dość wielowątkowa. Zaliczyłem jeden semestr na dziennikarstwie, dwa semestry na socjologii. Łącznie przez półtora roku byłem studentem dwukierunkowym. Za każdym razem zabrakło mi siły i zdrowia, głównie psychicznego.

Nawiązując do poprzedniego blo, wiem, że wybrałem złe studia. Już po pierwszym miesiącu studiowania wiedziałem. W 2006 dostałem się na 5 kierunków, postawiłem na najgorszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz