hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

czwartek, 12 stycznia 2012

dermoprawda


Gdybym miał wskazać dziedzinę wiedzy, która według mnie nie istnieje naprawdę to wcale nie wykrzyczałbym „nauka o stosunkach międzynarodowych”. Powiedziałbym „dermatologia!”. O dobrego dermatologa trudniej niż o stałego partnera. Od kilku lat odwiedzam jedną po drugiej dermatolożki (nigdy nie trafiłem do pana dermatologa) i próbuję leczyć swoją wspaniałą skórę. Kremy, maści, żele, tabletki, specjalne diety, witaminy, antybiotyki, leki recepturowe, żele pod prysznic z apteki – słowem gówno. Pryszczy wyleczyć się nie da. Próbuje się, ale się nie da. I wszystko byłoby ok, gdyby pryszcze zniknęły mi wraz z końcem dojrzewania. A tu kolejne gówno i kolejny mit. Za dwa miesiące skończę 25 lat i świętować to będę z wielkim pryszczem na czole lub pod nosem.

Wcale nie brak ręki, a właśnie stan mojej skóry (pryszcze, suchość, bladość, blizny) to powód moich największych kompleksów. Od kilku ładnych lat nie byłem na plaży bez koszulki, mowy nie ma o wyjściu na basen, z przebieraniem się przy kimś niebliskim też bardzo ciężko. Teorie o powodach pryszczy są chyba tak wydumane jak te na to, skąd się bierze homoseksualizm. O 180 stopni zmieniałem dietę - nie pomogło. Zacząłem wydawać gazyliard złoty na lepsze kosmetyki (też te z apteki) – nie pomogło. Przeszedłem dwa razy antybiotykoterapię – nie pomogło. I teraz wiem, że nic nie pomoże. Mój ojciec ma pryszcze, choć widziałem go ostatni raz ponad rok temu, pryszcze będę mieć i ja. A do tego całą masę innych mniej lub bardziej dokuczliwych zmian skórnych, na które stosuję przeciętnie 2-3 kremy jednocześnie. Wspaniale. Szczególnie, gdy za recepty płaci się 100%.

Do tego z problemami spod znaku Wenery – starożytnej bogini miłości szybkiej i jednorazowej, też chodzi się do dermatologa, który niby jest wenerologiem, a często nie ma o tym pojęcia.

I żeby było jeszcze ciekawiej, jutro o 11 odwiedzam znaną już mi dermatolożkę. Na pewno się ucieszy na mój widok. Zwłaszcza jak zobaczy z czym do niej przychodzę.

4 komentarze:

  1. Retinoidy pomogą :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. no tak. to pochodne witaminy a, ale nie było mnie nigdy stać na kurację. ma też ona milion efektów ubocznych.

    OdpowiedzUsuń
  3. hi Michał,
    I got your post translated here and I was very touched.

    like the other friend, i can just warmly recommend this Isotretinoin/ roakuten.

    I don´t know how it is in Poland, but back then in Israel when I used it, it was partly reimbursed from the health insurance.

    One way or the other, it works like magic. It has of course the side effect of having dry skin for a while, but having pimples (acne) are much worse than having some dry skin for a while.

    Just pay what it takes for this madicine and don´t waste any more money on expensive cremes or doctors who give you other solusions...

    Keep up with the nice blog and good luck :)


    Kisses from Tel Aviv

    Irad

    OdpowiedzUsuń
  4. hi Żaba,

    glad to hear that you read my blog!
    thx for advice, at the moment I'm out of cash but my next move will surely be this isotretinoin.

    kisses from Warsaw

    OdpowiedzUsuń