hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

niedziela, 8 stycznia 2012

Ty pedale


Pedał. Obraźliwe? Nie wiem. Brzydkie? Na pewno. Pewnie zależy od kontekstu i nie mam tu na myśli stawiania się na pozycji rowerowej, choć nie wiem, co ma w tym miejscu do powiedzenia Kamasutra. W 2009 roku Sąd Okręgowy w Szczecinie zdecydował, że nazwać homoseksualisty „pedałem” nie można. Zakazał używać tego słowa 44-letniej Annie S. wobec Ryszarda G., dodatkowo nakazał zapłacić 15 tys. PLN zadośćuczynienia, publicznie przeprosić, pokryć koszty sądowe, a dodatkowo zabronił komentować publicznie życia intymnego i orientacji seksualnej powoda. Sprawa była głośna, bo fajna. Wyrok jak dla mnie dość mocny, ale to pewnie ze względu na indywidualne aspekty sprawy oraz efekt nagłośnienia przez media. Sędzia uzasadniała, że „Określenie pedał w kontekście orientacji seksualnej to naruszenie dóbr osobistych, prawa do wolności, godności, czci, dobrego imienia. Szczególnie, gdy takiemu wyrażeniu towarzyszą inne obelżywe słowa.” Czy na pewno?

Gej geja pedałem nazywa często. Ciota, pasyw, dziwka i szmata to tylko niektóre pieszczotliwe określenia kierowane pod adresem kolegów (raczej koleżanek). Ja tak nazywam, mnie tak nazywają i nie czuję się dotknięty. Oczywiście kontekst jest inny, relacja jest inna, otoczenie i konsekwencje ze strony osób trzecich zupełnie odmienne. Fakt faktem pozostaje, te piękne rzeczowniki słyszę często. I na to pozwalam. Zgadzam się, by współlokator mnie tak wyzywał. Właśnie, wyzywał? Czy może nazywał? To dowód jak wiele zależy od kontekstu, bo nawet nie od doboru słów, które są przecież identyczne.

Na Paradzie Równości 2011 pan, który pracował na kasie w często odwiedzanym przeze mnie hipermarkecie szedł z transparentem: „jestem pedałem i mam pedalskie obowiązki”. Dobre, chwytliwe, trudno się z tym nie zgodzić. Bo chyba łatwiej się zgodzić, że jest się pedałem, niż wkraczać na drogę sądową.

I jestem ciekawy skąd w ogóle wzięło się to, że homoseksualistów nazywa się pedałami? Czemu nie siodełkami? To też brzydkie słowo przecież.

4 komentarze:

  1. to trochę jak wśród ludzi czarnych, jesli nazwiesz kogoś czarnuchem, od razu dostaniesz bęcki, a jęseś murzyn tak powie do murzyna, to wielka przyjaźń i śmiech... myślę, że kontekst o którym piszesz polega na tym, że kiedy ktoś nazwie Cię jakoś, a wiesz, że sam/sama jest taki/taka, to nie jest to obraźliwe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasuwa mi się pytanie: Gdzie się podziała, tak często podkreślana, wolność słowa?
    Polacy, jako ludzie żyjący w wolnym kraju, mają prawo do swobodnego wyrażania poglądów. Tylko, że jak już skorzystają z tego prawa, to zostają za to ukarani. Gdzie tu sens?
    Nie byłoby lepiej zrobić w Polskim ciemnogrodzie rewolucję i nauczyć ludzi tolerancji, akceptacji, otwartości i kultury słowa? Niestety, przykro pisać, ale te wyrazy większość zna jedynie za słownika, a gdyby umiano wcielić je w życie codzienne, to żyłoby się o wiele lepiej.

    Co do określenia - pedał - zdecydowanie mi nie leży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nauczyciel postawil, zdaniem ucznia, zanizona ocene. idzie do niego i mowi: "nie zgadzam sie z ocena, powinna byc wyzsza" czy tez "glupia pi**o popraw na lepsza bo napisalem na lepiej" ? :)
      mozna swobodnie wyrazic swoje poglady nie obrazajac nikogo ;) czyz nie ? :)

      Usuń
  3. durny kontekst najważniejszy. zupełnie jak przy interpretacji Pisma Świętego.

    OdpowiedzUsuń