hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

poniedziałek, 9 stycznia 2012

tak, nie mam ręki


Ręki, a w zasadzie (lewego) przedramienia, nie mam od urodzenia. Nie znam i nie chcę znać przyczyny, choć przez większość życia mydlono mi oczy bajką czarnobylską. Tylko że ta katastrofa była 11 miesięcy przed moim urodzeniem, a ja aż tak dobry z chemii nie jestem, by znać się na promieniowaniu. Nie pytam lekarzy, nie chcę badań, nie chcę dowiedzieć się, że to przez to, że mama paliła, piła w ciąży, albo brała dziwne lekarstwa. Bo po co? Nadszarpnęłoby to tylko i tak naszą dość wątłą relację, a w moim sytuacji niewiele, a może i nic, nie zmieniło. Nawet nie muszę wiedzieć czy to sprawa genetyczna, bo dzieci autorskich mieć nie będę. Poza epizodem, gdy miałem kilka miesięcy, nigdy nie nosiłem i nie będę nosił protez, ani nie wierzę w osiągnięcia techniki, które za gazyliard dolarów sprawią mi mechaprzedramię z funkcją kalkulatora i GPS. Tylko nie lubię zdjęć, na których widać, że nie mam ręki, bo to niesymetryczne jest.

I wiele mojego życia kręci się wokół tego, że ręki nie mam. Częściowo, bo się inaczej nie da, a częściowo, bo z premedytacją chcę tego ja. Dzięki temu, że jestem umiarkowanie niepełnosprawny, możliwa była moja przeprowadzka do Warszawy i podjęcie tu dziennych studiów. Renty nigdy nie miałem, bo lekarz orzecznik ZUSu stwierdził, że ręka mi kiedyś odrośnie, ale stypendia specjalne UW i programy PFRONu pozwoliły mi utrzymać się bez problemów i pomocy rodzicieli. To się chyba nazywa szczęście w nieszczęściu? I 5 lat nie płaciłem za komunikację miejską w Warszawie. Ta druga część to żarty, ciotodramy, moje o braku ręki ciągłe pisanie na fejsbuku, poruszanie tematu w rozmowach, wypisywanie tego na tshirtach. Bo to trochę: a) stawia mnie w centrum uwagi, a kto tego nie lubi; b) łamie ciszę na ten temat. To od razu nastawia do mnie ludzi, a reakcje są różne i naprawdę wszystkie rozumiem. Widzę spojrzenia na ulicy, słyszę szepty w autobusie, pytania kasjerek w sklepach, może nie wszystkie lubię, ale rozumiem, bo w końcu to coś outstanding. I naprawdę o tym można ze mną rozmawiać! Wydaje się, że najlepszą strategią tolerancji jest przemilczenie, bym nie poczuł się inny czy inaczej traktowany. To niemożliwe! Jestem inny i jestem inaczej traktowany, mało tego, sam się stawiam w takiej sytuacji! Szczerze lubię ten temat poruszać z powodu a) jak i b).

A małym dzieciom, które pytają najczęściej, mówię, że to mi petarda urwała rękę w dzieciństwie i odradzam bawienie się tymi niebezpiecznymi materiałami. Taki ze mnie wujek.

Polski system funkcjonuje tak, że niepełnosprawny jestem od 27.03.2003, bo orzeczony stopień można mieć dopiero od momentu ukończenia 16tego roku życia? Śmieszne.

3 komentarze: