hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

niedziela, 3 czerwca 2012

co ja mam wspólnego z Ursynowem? Modestep


Za przyczynkiem brata i jego rodziny pracowałem w tym roku na Ursynalia Warsaw Student Festival. Miałem swoje obawy, wątpliwości, do ostatniej chwili nie wiedział co, jak i kiedy, ale głównie z powodów finansowych zgodziłem się poświęcić weekend 1-3 czerwca (oraz udział w Paradzie Równości), by zaangażować się w swój pierwszy studencki festiwal w życiu. Przez trzy dni z rzędu spędziłem po kilkanaście godzin na kampusie SGGW i były to męczące, ale udane godziny. Chociaż straciłem piękne, niebieskie buty od J&J, które po pierwszej nocy rozpadły się na trzy części, miałem odparzenia na stopach, w poniedziałek po weekendzie nie miałem siły wstać z łóżka i nadźwigałem się miliony kilogramów, było naprawdę super. Poczucie bycia potrzebnym, współpraca z całkiem dobraną ekipą, zakupy na duże kwoty, wstęp na scenę, pyszne obiady, rozmowy przy JD i czas spędzony z G. – to wszystko sprawiło, że o zmęczeniu zapomnę, a współpracę przy festiwalu będę pamiętał już zawsze. Ostatniego dnia były moment, kiedy myślałem, że nie wytrzymam już z nerwów i gdy po raz trzeci słyszałem, że mam iść i sprawdzić to samo, musiałem mocno zaciskać zęby. Gdyby festiwal trwał cztery dni, pozabijalibyśmy się, a co poniektórzy umarliby tak czy inaczej od nadmiaru red bulla. Przez festiwal cały weekend na całym Ursynowie nie było już nigdzie red bulla sugarfree i piwa Corony.

Do plusów Ursynaliów (Ursynalii?) zdecydowanie trzeba dodać jeszcze jeden wielki – koncert Modestep. A nie tyle sam koncert, co fakt, że stałem z nimi na scenie, widziałem co działo się przed nią, mam koszulkę z podpisami całego zespołu i zdjęcia. O ile Ursynalia to raczej festiwal muzyki niemojej i większość gwiazd nawet z nazwy nigdy wcześniej nie obiła mi się o uszy, o tyle na mniejszej, drugiej, klubowej scenie wystąpili między innymi Modestep. Mój współlokator kilka miesięcy temu był na ich koncercie w Polsce i przeżywał niesamowicie – teraz wiem co i dlaczego. Jako osoba, która nie lubi tłumów, nie lubi koncertów i raczej nie pcha się w takie sytuacje, byłem sam wielce zaskoczony tym, jakie to piękne, ba wzruszające momentami! Abstrahując od tego, że Josh jest piękny i dla niego mógłbym złamać swoją no-men-policy, oni naprawdę dobrze grają i potrafią sprawić, że widowisko jest wspaniałe. Do tego są tacy zwykli, nie gwiazdorzą, pozują do zdjęć, rozmawiają z fanami. Było to niezwykłe przeżycie, którego się nie spodziewałem i za które dziękuję G!

Przez trzy dni imprezy zebrałem jakieś 100 korków po napojach, część z kodami do programu Coca Coli.

Po takim doświadczeniu upewniłem się, że charakter pracy, z jakim do czynienia miałem na Ursynaliach bardzo mi odpowiada. Pomęczyłem się, ponarzekałem, ale bardzo chętnie wziąłbym udział w tym jeszcze raz.



1 komentarz:

  1. mimo że nie stałam z nimi na scenie, nie mam autografów ( phi ZDJĘCIA!!!!) uważam że był to jeden z najlepszych momentów w moim życiu. i szczerze? wolałam stać między ludźmi i poczuć tę energię, którą Modestep daje słuchaczom i uczestnikom koncertu. :):)

    OdpowiedzUsuń