hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

piątek, 8 czerwca 2012

2012


W końcu zaczęło się UEFA EURO 2012. Mam wrażenie, że od lat o niczym innym nie mówi się w polskim dyskursie tylko właśnie o piłkarskich zmaganiach i całej gamie do nich przygotowań. Gdy przeczytałem kilka tygodni temu, że entuzjazm narodu związany z Euro systematycznie spada, dość oczywistym wydało mi się, że Polacy zaczynają być zmęczeni mistrzostwami jeszcze przed ich rozpoczęciem. Bo Euro wychodzi nam z lodówki. W momencie gdy karma dla psów oraz papier toaletowy próbuje marketingować się poprzez konotacje z piłką nożna, a newsem dnia w TVN24 jest to, że kadra narodowa je śniadanie, można mieć dość. Piłka nożna nigdy nie była dla mnie ciekawa. Nie wiem czy dlatego, że to megaheteroseksualny i heteronormatywny sport, czy dlatego, że geje po prostu jej nie lubią. Skłaniam się raczej ku generalnej teorii, że nie lubię sportów, gdzie ludzie się dotykają z przeciwnikami. Lubię tenis, siatkówkę, ale nie nogę czy koszykówkę. Zdaję sobie sprawę, że nie o samą piłkę w Euro 2012 chodzi. Mamy dworce, lotniska, drogi, chodniki, stadiony, reklamę na cały świat, mnóstwo (?) zagranicznych turystów i okazję, by zmienić swój wizerunek. Tylko mnie to naprawdę nie podnieca.

O ile zawsze uważałem, że duże imprezy sportowe są ważnym elementem naszego życia i ceniłem je właśnie za walory społeczne, nie sportowe, o tyle ta przecież trzecia największa impreza sportowa na świecie nie wzbudza we mnie innych emocji niż znudzenie. Próbowałem się zaangażować w mecze, ale udało mi się obejrzeć połowę jednego. Moi przyjaciele bardzo się wciągnęli, zapraszali, ale odmówiłem. Znowu wyjdzie, że się alienuję i narzekam, ale mi naprawdę to Euro jakoś tak nie na rękę. Feta pijanych i rozebranych heteroseksualnych ludzi w centrum miasta nie wzbudza we mnie poczucia radości i bezpieczeństwa, wręcz odwrotnie. Z jednej strony cieszę się, że moi pedoznajomi się zorganizowali i zaangażowali, ale mi z powodów powyższych i innych to zwyczajnie nie wyszło. Wracając na poziom ogólny, jesteśmy teraz w połowie Euro i jak na razie chyba nam się ono całkiem udaje. Prasa jest dobra,  poza kibolskimi występami jest raczej grzecznie, miasta gospodarze nadal stoją. Ciekawi mnie tylko co będzie po Euro. Skoro od kilku miesięcy nie mówi się o niczym innym, teraz Euro trwa, kilka tygodni po Euro będzie się je podsumowywać, a potem co? Mój przyjaciel twierdzi, że po Euro zostaną nam tylko miesięcznice smoleńskie.

W samych meczach najlepszym momentem jest ten, kiedy zdejmują koszulki. Z tej naszej kadry, kilku to naprawdę bardzo przystojni faceci!

I jeszcze jedno, mamy bardzo dobrych siatkarzy, dobre siatkarki, bardzo dobrą tenisistkę i ciągle zawodzącą kadrę piłkarską. Dlaczego piłka nożna mimo wszystko jest w Polsce najpopularniejsza?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz