hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

sobota, 7 kwietnia 2012

I can't make you love me


Rozstanie to trudny temat sam w sobie. Pisanie na blogu o rozstaniu to już kosmos. Świadomość subiektywnego odbioru sytuacji oraz tego, że „on na pewno to przeczyta” w połączeniu z silnym ładunkiem emocjonalnym może zakrzywić pisanie o faktach. A fakty są takie: rozstaliśmy się z P., zostaliśmy kolegami, miałem ciotodramę do połowy wtorku, ale już nie mam. Decyzja zapadła w niedzielę, domknęła się we wtorek. Trudno jednoznacznie wskazać „kto zerwał”. Nastąpiła obustronna zmiana formuły wywołana szeregiem czynników, o których w większości nie mogę napisać. To chyba najbardziej dyplomatyczna z możliwych odpowiedzi. I jakoś trzeba z tym przejść do codzienności. A na początku pomaga w tym butelka wina, która jest nawet wtedy, gdy nie ma obok innych.

Podsumowując ponad 3 miesiące spotykania się, wiem że wiele się od P. i przy P. nauczyłem. Widzę i czuję, że trochę się zmieniłem, a podkreślali to chyba wszyscy moi bliscy. Zupełnie inaczej patrzę teraz na kwestię związku, oddania, rozwoju uczucia, przywiązania, uzależnienia, szczęścia no i miłości. Nie żałuję ani jednego dnia, ani jednego spotkania, ani jednej chwili milczenia. W tym sensie uważam, że jestem zwycięski. Dotarcie do tego wniosku zajęło mi półtora dnia i kilkadziesiąt wyświetleń „I can’t make you love me” Adele. Kocham P., ale nie zmuszę go, by pokochał mnie. Próbowałem pokazać, starałem się udowodnić, ale to niemożliwe. I właśnie ze względu na to, że go kocham, cieszę się, że wybrał/wybraliśmy opcję dla niego najlepszą i mam nadzieję, że będzie dobrze… wiem, że będzie dobrze.

Tak mi dziwnie wracać na „rynek”. Trochę przyzwyczaiłem się do bycia z kimś/dla kogoś i nie ukrywam, że z P. wiązałem „wielkie” plany. Powinienem się chyba teraz skupić na sobie. Może zacznę hodować rukolę.

I zastanawiam się czy po przejściu na koleżeństwo, możemy mieć teraz romans?


5 komentarzy:

  1. Zerwał.
    Leczę się z tego pół roku, równo. Rok związku, z którym i ja wiązałam przyszłość. Wielką.
    Bardzo boli. Ból nie ustępuję, tylko wtapia się w człowieka, a człowiek przyzwyczaja się do tego stanu. Dławiące uczucie pustki, płacz. A teraz po pół roku, większa świadomość krzywdy którą mi wyrządzono, większy gniew, logiczne patrzenie na związek- były związek. Ale ból jest, krzywda i strach.
    PS. Michale dziękuję za ten wpis. Czytam wszystkie, ale ten jest taki "mój"

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy ja nie czuję żadnego bólu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej Perfekcyjność8 kwietnia 2012 22:35

    Możecie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Za kobity się bierz Cipki są piękne trzeba je błogosławic a nie sie pedalisz.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń