hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

niedziela, 24 lutego 2013

and the Oscar goes to... 2013


Po raz szósty w życiu udało mi się obejrzeć zdecydowaną większość filmów oscarowych przed galą wręczenia statuetek. W tym roku dodatkowo obejrzałem 9 na 9 filmów nominowanych w kategorii najlepszy film roku 2012. Czuję się megazrealizowany! Nie było łatwo wcisnąć tyle godzin w kinie do mojego grafiku, nie wspominając już o kasie na bilety. Mam swoje typy, mam filmy, które podobały mi się najbardziej, ale jednocześnie jestem świadomy, że szans na zwycięstwo nie mają. Biorąc pod uwagę własne odczucia, rozdane Złote Globy i BAFTY, przedstawiam moją listę zwycięzców w najważniejszych kategoriach. Pominąłem te, na których się nie znam lub nie mam pojęcia o konkurujących obrazach.

Najlepszy film: „Operacja Argo”. Wygra „Argo’, „Lincoln” lub „Wróg numer jeden”. Wszystkie łączy poruszenie megaamerykańskiego i megaważnego politycznie tematu. „Argo” jest chyba najlepiej zrealizowany. No i jest scena Bena Afflecka bez koszulki. Oraz wygrał Globy i BAFTĘ.

Najlepsza aktorka: Jessica Chastain – „Wróg numer jeden”. To jedna z trudniejszych kategorii. Faworytki nie ma, a żadna z Pań mnie nie zachwyciła. Obstawiam jak Globy. Chociaż Naomi Watts, którą bardzo lubię, pozwoliła się pokroić i oszpecić do roli.

Najlepszy aktor: Daniel Day Lewis – „Lincoln” lub Hugh Jackman – „Nędznicy”. Jeżeli Akademia nie będzie chciała dać trzeciej statuetki genialnemu Danielowi, Oscara dostanie megaprzystojny Hugh.

Najlepszy reżyser: Steven Spielberg – „Lincoln”. Jeżeli Lincoln nie wygra całych Oscarów, dostanie go za reżyserię.

Najlepszy aktor drugoplanowy: Christoph Waltz – „Django Unchained”. Bezapelacyjna rola życia.

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Anne Hathaway – „Nędznicy”. Wszystko co Akademia lubi najbardziej. Piękna buzia oszpecona, Anioł upadły. Nagroda zasłużona. W końcu Anne grała dwa razy z Jakiem Gyllenhaalem!

Najlepszy zagraniczny film: „Miłość”. Rozumie się samo. Identycznie było np. z filmem animowanym Wall*e - nominacja w kategorii najlepszy film w ogóle, statuetka w kategorii najlepszy film animowany.

Najlepszy scenariusz oryginalny: „Kochankowie z księżyca. Moonrise Kingdom” (Wes Andreson, Roman Coppola). Tu ryzykuję. Ale jestem za tym ze względu na nagrodzone kilka lat temu „Juno”. To film podobnie lekki i śmieszny. Prosty, a jednocześnie mistrzowski.

Najlepszy scenariusz adaptowany: „Pamiętnik pozytywnego myślenia” (David O.Russell). Podobnie jak wyżej. Jakoś Akademia musi docenić ten piekielnie dobrą komedię. Ten film daje pstryka w nos sformułowaniu „głupia amerykańska komedia”.

Najlepsza piosenka: „Skyfall” z filmu „Skyfall”. Chyba nie było wątpliwości, że kibicuję Adele?

Najlepszy długometrażowy film animowany: „Merida Waleczna”. Po prostu najgłośniejszy.

Rozłożenie nagród wskazuje na jedną bardzo dobrą rzecz apropos dzisiejszej ceremonii. Nie ma zdecydowanego faworyta. A to oznacza, że będzie ciekawie. Wszystkiego nie zgarnie „Władca Pierścieni”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz