hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

czwartek, 14 lutego 2013

myłość!


Miłość jest dynamiczna. Po pierwsze, bo każdego dnia wygląda inaczej i musi się stawać, by istnieć. Po drugie, bo zmienia się jej moje definiowanie. Gdybym miał napisać blo walentynkowe w 2012 roku, brzmiałoby ono zupełnie inaczej, niż to pisane teraz przy okazji 2013. Z roku na rok moja próba rozumienia, o co chodzi w zakochaniu, bardzo się zmienia. Nadal twierdzę, że prawdziwie zakochany byłem raz. Jednocześnie jestem świadomy, że za dwa-trzy lata z racji zmiany pojmowania miłości, mogę stwierdzić, że to nie była miłość. A może właśnie jest i będzie, bo należy ją zawsze osadzać w kontekście czasu, wieku i doświadczenia? Że moja pierwsza miłość z czasów, gdy chodziłem do gimnazjum, to była miłość i nie zatraciła tej etykiety w momencie, gdy dorosłem i zacząłem odczuwać trochę odmiennie? Chyba nikt nie ma prawa twierdzić, że miłość 17latków, którzy znani są z „szukania wielkiej nieskończonej miłości” jest czymś gorszym niż uczucie łączące emerytów obchodzących złote gody. Bo czy oni nie chcą tego samego? Tak, chcę wielkiej, nieskończonej miłości. Na chwilę obecną w takiej postaci, w jakiej pojmuję ją jako almost-26-letni Mihał.

Ostatnio widziałem miłość i ostatnio widziałem „Miłość”. W czasie spotkania i rozmów o sprawach codziennych z dobrym kolegą w pewnym momencie zeszliśmy na temat chłopca, z którym się teraz spotyka. I dosłownie zaświeciły mu się oczy, gdy wymienił jego imię. Bardzo krótka chwila, a tyle światła. I to mocnego, bo i u mnie wywołało reakcję. Właśnie w takich szczegółach widzę i rozumiem miłość. Nie w rzucaniu się pod pociąg czy bukietach róż tylko w codzienności. I tak miłość widziałem też we francusko-austriackiej „Miłości”. Unaoczniono tam pewne stadium relacji, które tylko potwierdza dynamizm zjawiska. Dalej, troska, miłość, przywiązanie zostały pokazane niemal na tacy. W jednej scenografii, bardzo powoli, domowo i bez wielkiego wow. Jeden zapyta: po co pokazywać starych ludzi i ich podwórko, drugiego zachwyci wizja takiej przyszłości. Tylko to docenione przez Akademię dzieło pokazuje też inną rzecz. Miłość to sztuka wyborów, trudnych decyzji, a przede wszystkim kwestia czynów. Miłość się robi, może bardziej stwarza. Nie jest, bo jest. Żyje, bo jest działanie. Wartością tego filmu jest to, jak w prostych czynnościach widać emocje, a jednocześnie jak trudno jest pokazać to, co wydaje się najprostsze. 

Skoro o miłości, na miejscu wydaje się przypomnieć wiele razy już wspominane trzy kłamstwa największe. 1. Wygląd się nie liczy; 2. Nie chcę/nie mogę być z Tobą, zostańmy przyjaciółmi; 3. Ooo, jak dawno Cię nie widziałem, musimy się wkrótce spotkać na kawie i pogadać.

Myłość!

1 komentarz:

  1. i co gdy chodziles do gimnazjum, kochal najpiękniejszego? czy nie?

    OdpowiedzUsuń