hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

czwartek, 26 lipca 2012

rozwiązanie umowy o pracę za wypowiedzeniem


W czwartek 26 lipca dostałem wypowiedzenie. Do 4 sierpnia jestem na urlopie, a od 5 na bezrobociu. Całość trwała jakieś 4 minuty. Prawie jak na maturze, niczego niespodziewający się ja i trzyosobowa komisja złożona z przełożonego, przełożonej-przełożonej i Pani z zatrudniającej mnie agencji pracy tymczasowej. Dostałem dokument, usłyszałem „dziękuję” i „powodzenia”, podpisałem, sprzątnąłem biurko, oddałem telefon służbowy, identyfikator i po chwili byłem już poza firmą. Nie podano mi przyczyny rozstanie, a ja o nią nie dopytałem. Przez chwilę przeszła mi myśl, aby dowiedzieć się, co właściwie się stało, ale postanowiłem nie pytać, bo i tak niewiele by to w danym momencie już zmieniło. Z jednej strony byłem w szoku, z drugiej doskonale wiedziałem, że mnie to czeka. Bardziej podejrzewałem, że gdy skończy mi się umowa 31 sierpnia, wtedy nie zostanie przedłużona, ale widocznie decyzje biznesowe zapadły szybciej. Prosto z pracy pojechałem na basen, by ochłonąć, w międzyczasie wysłałem kilka smsów do przyjaciół z nowinami. Nie było mi smutno, nie robiłem scen, ani w sumie z nikim się nie pożegnałem. Poniszczyłem tylko swoje materiały, pousuwałem pliki z komputera, wyczyściłem telefon z kontaktów i wiadomości. Fakt jak szybko i sprawnie mi to poszło,  uświadomił mi, że gdzieś w środku byłem na to gotowy.

Podsumowując, spędziłem we fioletowym korpo prawie 5 miesięcy. Biorąc pod uwagę, że była to moja pierwsza praca (w sensie prawnym i w sensie, że dorosła), uważam że sporo się nauczyłem. Popełniłem mnóstwo błędów i mogę tylko domyślać się, że to właśnie one były przyczyną zakończenia ze mną współpracy. Sprawa blo, niewyparzony język, nieukrywanie swojej niechęci i zbytnie zaufanie wobec innych, starszych i wyższych stanowiskiem pracowników – to plus jeszcze ewentualnie inne błędy o których nie wiem – uświadomiły mi, jak bardzo nie nadaję się do pracy w korporacji. Z jednej strony mogę przyznać, że na własne życzenie zmarnowałem szansę na poprawę swojego losu, z drugiej czuję się bogatszy o niemałe doświadczenie i do każdej następnej pracy podejdę z zupełnie innym nastawieniem. Choć to niełatwe i już uruchomił mi się alarm finansowy, postaram się do całej sytuacji podejść na luzie, z głową i nadzieję na zmianę na lepsze. A wszystkim współpracownikom wielkie „dziękuję” i „powodzenia”.

Nie będę narzekał na firmę, ani odżegnywał znajomych od korzystania z jej usług. Pracownikiem już nie jestem, ale klientem będę pewnie jeszcze długo. 

Po dwóch dniach już wiem, że bardzo będzie mi brakować klimatyzacji z biura.

2 komentarze:

  1. dasz radę! jeśli to Twoja pierwsza legalna praca i wiesz że popełniłeś dużo błędów to nie będzie źle. tylko się nie załamuj, kiedy w portfelu zostanie przysłowiowy grosik! będę trzymać kciuki :) jest lato jeszcze, więc pewnie coś znajdziesz

    OdpowiedzUsuń
  2. dam jedną dobrą radę: szukać pracy należy od razu następnego dnia w takiej sytuacji, żeby "nie popłynąć w odpoczywaniu po"

    OdpowiedzUsuń