hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

niedziela, 10 marca 2013

bitwa pod melino


Chyba wszyscy już wiedzą, że był najazd na Melinę. Bloga JP oraz artykuły w ogólnopolskich mediach przeczytały dziesiątki tysięcy osób. Echa wydarzenia przewijają się ciągle: w żartach, w pytaniach, w działaniu policyjnym. Sprawa dotyczy i Mihała. Po pierwsze jeszcze do końca marca Melina to moje miejsce zamieszkania (choć oficjalnie bardzo dziwnie to się klaruje prawnie); po drugie byłem fizycznie w domu w trakcie napadu. W najbliższych dniach mam się zgłosić na policję w celu złożenia zeznania jako świadek. Tylko że ja nic nie widziałem. Byłem tak zmęczony po pracy i szerzej po całym tygodniu, że w trakcie tej piątkowej imprezy po prostu spałem zamknięty w swoim pokoju. Zbudził mnie huk. Wyskoczyłem z łóżka i podbiegłem do okna. Słyszałem obijanie się o meble, łomotanie zamkniętych drzwi, pojedyncze krzyki o nieidentyfikowanych słowach i uderzenia o ciało ludzkie. W pierwszej sekundzie pomyślałem, że to pijane nastolatki mają ciotodramę i zaczęły się bić w korytarzu. Wszystko trwało może pół minuty. Potem był tylko płacz, rozmowy zebranych w domu, pytania retoryczne „co się stało?” i szybkie wezwanie policji. Spojrzałem na zegarek, była około 00:30. Nie wyszedłem z pokoju. Ze słyszanych rozmów domyśliłem się, że było to wtargnięcie oraz, że nikt nie został poważniej ranny. Postanowiłem zostawić wszystko do ogarnięcia JP. Na nic moja interwencja. Około 1:30 było już po wizycie policji, po imprezie, zostałem sam i zasnąłem. Szczegóły poznałem następnego dnia koło południa.

Nie ma większego znaczenia czy napastników było pięciu czy sześciu. Czy mieli na twarzach szaliki czy nie. Czy komukolwiek stało się coś poważniejszego niż rozcięta warga i obite żebra. W sumie to nawet nieważne czy było to jakkolwiek umotywowane homofobicznie. Zupełnie nie interesuje mnie też czy kwalifikuje się na to napad, najazd, pobicie, włamanie, rozbój. Istotne dla mnie jest to, że było przerażające i bardzo złe. Bez względu na wszystkie okoliczności nie rozumiem i nie zgadzam się na takie rzeczy. Dość górnolotnie brzmią słowa JP, że zrobi wszystko, by doprowadzić tę sprawę do końca i nie pozwolić na jej powtórkę, ale całkowicie ją w tym popieram. Bardzo miło zrobiło mi się, gdy dlugo-nie-słyszani znajomi dzwonili z pytaniem czy wszystko u nas w porządku, natomiast bardzo przykro mi było, gdy niektórzy sugerowali, że prędzej czy później musiało się to tak skończyć. To podszyte sądem, że „doigraliśmy się” argumentowanie jest równie przerażające jak sam atak. Ofiara nie jest winna. Nie można imprezowym trybem życia uzasadniać ataku na mieszkanie! To jakby sądzić, że przechodzenie na światłach zwiększa ryzyko wpadnięcia pod samochód czy że noszenie krótkich spódnic to prowokowanie gwałcicieli. Rozumiem, że można nie lubić, nie rozumieć, nie zgadzać się z formułą mieszkania urzeczywistnianą przez JP, ale uzasadnianie tym agresji jest przykre.

I chociaż to trochę tak wygląda, bitwa pod melino nie była przyczyną mojej wyprowadzki z meliny. Przypadkowo zeszło się to w czasie.

Na składanie zeznań ubiorę się na czarno i będę ze łzami w oczach krzyczał, że jestem niewinny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz