hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

sobota, 22 września 2012

problem z niepełnosprawnymi



Przy okazji paraolimpiady wzrosła moja „popularność”. To wszystko głównie przez dwie sprawy. Pierwsza to Natalia Partyka, która a) jako jeden z dwóch sportowców niepełnosprawnych startowała na igrzyskach niepara; b) ma niemal identyczną wadę jak moja, tylko że ręki prawej. Gdy jej zdjęcie i dłuższy artykuł z fotografiami rodziców trafił na czołówkę gazety.pl, pomyślałem – o nie! Zdecydowanie wzrosło zainteresowanie moją osobą współuczestników jazdy tramwajem, mijanych przechodniów. Dodatkowo efekt potęgowany był przez lato i krótki rękaw. Szepty, pytanie dzieci, spojrzenia – wszystko spotęgowane. Druga sprawa to basen. Z początkiem września zacząłem pływać grzbietem. Ten styl wiąże się naturalnie z ekspozycją rąk ponad poziom wody. Obraz niepełnosprawnych pływaków w Internecie, niepolskiej telewizji i dość konkretna reklama Samsunga w połączeniu z moim nowym pływaniem spowodowały, że nie ma opcji, aby ktoś na trybunie nie śledził wzrokiem mojego odbijania się od końców toru na pływalni. Nie peszy mnie to, nie denerwuje, w sumie to rozumiem. Nie daję po sobie poznać, że to zauważam i skupiam się na realizacji planu treningowego.  To naprawdę się zauważa, ludziom wydaje się, że nie słyszę, nie widzę, a prawda jest taka, że jestem na to bardzo wyczulony. No ale jak żyć?!

Nie licząc informacyjnych serwisów internetowych i jednego poranka w tygodniu z TVN24 nie jestem szczególnie na bieżąco z mediami. Mimo wszystko mojej uwadze nie umknęła okropna i agresywna walka o paraigrzyska. W sumie to trochę zgadzam się z Tuskiem i trochę mniej z Korwinem. Niepełnosprawni są nieestetyczni. Wiem, że jak płynę grzbietem, nie jest to piękne, głównie dlatego, że nie jest symetryczne, jest niecodzienne i nienaturalne. Nie do końca rozumiem oburzenie po tych słowach. Kolejna kwestia to takie trochę podsiąknięte hipokryzją pokazywanie zapłakanych niepełnosprawnych sportowców w TVN, które niby ma zwrócić uwagę opinii publicznej na ich los, ich sukcesy, ich wysiłek i trudną sytuację finansową, ale jednak budzi mój niesmak. Czytałem artykuł w „The Economist” o tym, ile różne media na świecie poświęciły czasu paraolimpiadzie i ile na tym najróżniejsze firmy zarobiły. Nikt tam nie robi z tego wzruszającego tematu dla pobudzenia podstawowych instynktów. Im więcej się mówi się o omijaniu tematu, tym jest to smutniejsze i nieprawdziwe. Za mało było skupienia na sukcesach, obrazach sportu samego w sobie, za dużo momentami tandetnego sięgania po łzy, żale, brakowało tylko, by dziennikarz przytulał sportowców z medalami. W UK na stadion przychodziły miliony, bo to oczywiste, nie dlatego, że za sportowcami stoją smutne historie. I tego w Polsce jeszcze do zmiany sytuacji brakuje.

Oczywiście faktem jest, że sytuacja niepełnosprawnych jest przeciętna, a niepełnosprawnych sportowców kiepska. Nie można jednak powiedzieć, że nic się nie robi. Jako niepełnosprawny student mam darmową komunikację miejską w Warszawie, dostaję specjalne stypendium na Uniwersytecie, mogę korzystać z różnych programów, szkoleń, pomocy. Miasto też zmienia się architektonicznie. Muszę tu być sprawiedliwy.

I po ostatniej pięknej sytuacji w kolejce do kasy pierwszeństwa dla kobiet w ciąży i osób niepełnosprawnych w reduckim Kerfurze uświadomiłem sobie, ile musimy się jeszcze wzajemnego szacunku do siebie nauczyć. Żadna kobieta w ciąży nie będzie mi mówić co mogę, a czego nie mogę. Ona jest w ciąży 9 miesięcy, ja ręki nie mam całe życie.

3 komentarze: