hipokryta, hipochondyk, hipopotam

blog Mihała to miejsce zwykłe

miejsc zwykłych jest dużo

niedziela, 9 grudnia 2012

bez komputera jak bez ręki



Jeżeli miałbym podać przykład sytuacji, w której stwierdzenie, że dopiero po stracie czegoś, dostrzega się, jak bardzo owo coś było ważne i jak źle bez tego czegoś jest, byłaby to awaria komputera. A taka spotkała mnie w ostatnich dniach. Na początku pojawiły się problemy z ładowaniem, potem stan pogarszał się i coraz mniej kombinacji ułożenia kabla gwarantowało zasilanie komputera. Ostatecznie po niecałym tygodniu od zauważenia uchybień mojemu laptopowi stanęło serce. Gdy jeszcze trzymał się życia resztkami sił i stał się nieruchomym meblem, powoli docierało do mnie, jak trudna może okazać się próba interwencji. Pełen obaw o każdą kolejną godzinę użytkowania laptopa, uświadamiałem sobie, co to może w praktyce oznaczać. Bez kasy na naprawę, bez znajomych, którzy zajmują się technicznymi sprawami. Do tego komputer to nie tylko komputer, to też telewizor, odtwarzacz, kalendarz, zeszyt, Internet i wiele innych. Bez tego zostało leżenie i patrzenie w sufit. Naturalne wtedy wydaje się twierdzenie, że przecież są książki, są znajomi, są spacery… ale tak serio-serio, kto w to wierzy? Oczywiście można przeczytać książkę, oczywiście można pójść na basen, można pójść na kawę, ale to i tak zostawia mnóstwo niezagospodarowanego czasu, który w normalnych okoliczności przeznaczony jest na siedzenie przed komputerem czy tam leżenie z laptopem.

Do tego oczywiście dochodzi szukanie pracy, którego przecież nie robi się już papierowo. Studiowanie to też praca z komputerem. Od zeskanowanych tekstów na zajęcia, przez notatki z wykładów w formie online, po zadania domowe na warsztaty z SPSS. I gdy komputer ostatecznie wyzionął ducha i poszedł na dwie doby do szpitala, zastanawiałem się, jak wyglądało życie, gdy nie było komputerów. Co wtedy robili ludzie takimi zimami, jak się wtedy studiowało? Nic dziwnego, że była wtedy większa dzietność. Z jednej strony przyznaję, że byłem w stanie spokojnie zrobić wszystkie rzeczy zaplanowane na dany dzień (dzień bez komputera) i nie musiałem się spieszyć, bo i tak nie mogłem sprawdzić w domu fejsa, a w dodatku zostało mi mnóstwo wolnego czasu na nie-wiadomo-co-robienie. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie tego na dłuższą metę, brakowało mi fejsbuka, brakowało mi informacji, brakowało mi kalendarza, dostępu do rachunku bankowego, moich notatek z wydatków, muzyki, seriali, nawet przedurnych ogłoszeń o pracę. Ktoś powie, że teraz to wszystko jest przecież w telefonie. Ale mój Huawei należy jeszcze do poprzedniej epoki, a w dodatku ma wybornie pęknięty ekran. 

Po na szczęcie nie najdroższej wymianie doku ładującego laptop jest już w domu i znowu możemy się przytulać. Po prostu kocham mój komputer i nie umiem bez niego żyć.

Bezcenna jest wiedza, że technicy naprawiający laptopa obejrzeli moje filmy (w tym porno), zdjęcia z urodzin, materiały ze studiów. Mam nadzieję, że trafiłem w ich gusta.

5 komentarzy: