Dziś mija mój szósty dzień bez
kubka kawy. To co się działo ze mną i moim ciałem przez ostatni tydzień nie
równa się z żadnym etapem dotychczasowych chorób i depresji. To jakby mieć
grypę bez gorączki, kataru i kaszlu, ale jednocześnie z takim bólem głowy,
zmęczeniem, rozwolnieniem i bólem wszystkich kości i mięśni, że jest się i tak
unieruchomionym. Poza pracą i jednym zajęciami musiałem zrezygnować ze
wszystkich dodatkowych aktywności: wykładów, siłowni, basenu, zakupów, spotkań,
angielskiego. Początkowo nie przypuszczałem, że może chodzić o kawę, ale
wszystkie znaki na niebie i w googlu wskazują, że odstawienie kofeiny może mieć
dokładnie taki sam przebieg jak odstawienie heroiny – czułem fizyczny ból
związany z brakiem nowych dostaw pobudzającej substancji. Jeżeli to
rzeczywiście prawda, że to kawa była winna całej sytuacji, przerażający
bardziej wydaje się fakt, w jak dużym stopniu jestem od niej uzależniony. A wszystko
zaczęło się niewinnie – zaobserwowałem, że gdy raz nie wypiłem rano przed pracą
w domu kawy, strasznie mnie potem bolała głowa. Dodam, że jestem niestety z
tych, których ból głowy totalnie paraliżuję i nigdy nie jest słaby – od razu
taki, który zmusza do leżenia i wyłączania wzroku. Zastanowiłem się, ile kawy
dziennie wypiłem (ok. 3-4), ile pieniędzy na kawę wydaję, jak bardzo żółkną mi
od niej zęby i w jakim stopniu może ona mieć wpływ na stan mojego samopoczucia
i stanu mojej cery. Postanowiłem zaryzykować i sprawdzić, czy jestem w stanie
obyć się od kawy. Wujek gogle sugeruje trzy drogi: 1) wyeliminowanie kawy
zupełnie, pochowaniem sprzętu, samej kawy – taka terapia szokowa; 2) zmiana
godzin picia kawy, a najlepiej picie kawy codziennie o innych porach i w innych
ilościach; 3) kupienie mniejszej kawy i mniejszych szklanek, filiżanek, by
chcąc-nie-chcąc zmniejszyć ilość przyjmowanej kofeiny, która oszukuje nasz
mózg. Wybrałem drogę nr 1, bo choć najtrudniejsza, wiedziałem, że w moim
przypadku jedyna możliwa.
Wszystko wpisywało się w mój
ostatni mały research na temat diet oczyszczających. Czuję, że potrzebuję
oczyścić organizm. Jestem świadomy, że odżywiam się całkiem nieźle – poza tą
kawą na pusty żołądek, ale mimo wszystko czuję duży spadek formy, energii i
przede wszystkim – mój trupio-pryszczaty wygląd. Naprawdę jem dużo i z głową, ale
mimo wszystko przyda mi się pozbycie się toksyn. Przeczytałem wiele o
głodówkach, dietach owocowych, sokowych, jabłkowych, zbożowych i żadna nie jest
czymś, na co mogę sobie pozwolić bez brania urlopu w pacy i na uczelni. Dlatego
postanowiłem wprowadzić kilka elementów z każdej z nich do codziennego
jadłospisu, przy jednoczesnych wyeliminowaniu kawy (herbaty nie piję od kilku
lat), mojej słabości największej – wafelków, jedzenia z puszki, posiłków
gotowych, mleka, przypraw i kilku innych ciężkich produktów. Jem za to jabłka,
piję wodę z cytryną, sok marchwiowy, jem dużo otrębów, zbóż, produktów
mlecznych i innych produktów nieprzetworzonych. Największe nadzieje mam na to,
że poprawi się moja cera, która odkąd chodzę na siłownię, odkryła drugi okres
dojrzewania.
Co do kawy, naprawdę tęsknię. Odkąd
nauczyłem się ją pić, wiedziałem, że będziemy przyjaciółmi.
Po wyeliminowaniu z diety kawy,
herbaty, alkoholu, słodzonych soków i napojów gazowanych oraz mleka, niewiele zostało mi rzeczy do
picia – a picie w kółko czystej wody jest koszmarnie nudne.
Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Daj znać jak Ci poszedł odwyk.Sama zaczynam
OdpowiedzUsuń