To wcale nie jest tak, że z
tematami na blo nie mam żadnego problemu. Na początku było wiele spraw, które
siedziały mi w głowie i łatwo chciały przelać się na „papier”. Z czasem tematy
zastane się kończyły, a dominować zaczęły temat ad hoc, które zaobserwowałem,
wymyśliłem i zanotowałem w jednym z
niewielu plików na pulpicie pt. „tematy na blo”. Większość z nich doczekała się
już realizacji, a w między czasie doszły recenzje filmowe, akuratne wydarzenia apropos
mojego nieznajdywania pracy i rosnących obaw o jutro. Czasem temat spada na
mnie jak piorun, bo akurat zobaczyłem coś w autobusie, a czasem mam pomysł lub
plan, z którym muszę poczekać do konkretnej daty, by wpis miał sens i kontekst.
Czasem pisanie blo zajmuje 10 minut, a czasem 3 dni poprawiania, przerywania,
wracania do rzeczy po dłuższej przerwie.
Dzieje się wiele dużych wydarzeń.
Ktoś mógłby pomyśleć, że mogę napisać np. o masakrze w amerykańskiej szkole. Tylko
o ile jest to wstrząsająca sytuacja i również u mnie postawiła pytanie o
sensowność posiadania broni, nie czuję się na tyle zaangażowany, by poświęcać
temu wpis. Naturalnymi grudniowymi tematami są święta, zima i koniec roku. Z pewnością
pojawi się w końcu blo o moim poglądzie na święta oraz takie, co podsumuje
2012, a jednocześnie będzie swego rodzaju uczczeniem pierwszych urodzin bloga. Tylko,
że to w swoim czasie, nie jestem zwolennikiem przełączania się na atmosferę
świąt już 3 listopada. W tym co piszę, kluczowy jest wyraz „mój”. To jest i
musi być „mój” temat. Nie wyobrażam sobie pisać o czymś, o czym nie mam zdania
lub tylko dlatego, że jest to jakoś obiektywnie ważne, ale jednocześnie mnie szczególnie
nie dotyczy lub nie obchodzi. Nie oszukujmy się, że trzeba i że w ogóle da się
mieć zdanie na każdy temat. To jak z lubieniem i byciem lubianym przez
wszystkich. Można próbować, ale po co?
Notką która najdłużej czekała na
liście tematów na swoją realizację, była ta o kupie. Koniec końców miała dość
znaczący odzew. I to mnie cieszy.
A czy są jakieś pomysły lub
pytania do mnie? Takie coś jakby (używam słowa „jakby” z dedykacją) sprawy dla
wyroczni lub może jakieś niejasności. Bo ile nie mam zapędów na prawdy
uniwersalne czy objawione, to wiadomka – chętnie się wypowiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz