Jak pada śnieg i termometry
pokazują -15 stopni, jest źle. Jak jest parno, duszno, słonecznie i plus 30,
jeszcze gorzej. To w jaki sposób ludzie reagują na pogodę dowodzi, że dogodzić
nie sposób. Gdy aura przybiera którąś ze skrajnych postaci – zima zła, upał,
burza – fejbuk szaleje. Jedni narzekają, gdy w Warszawie robi się Syberia,
drudzy narzekają, gdy mamy tu Saharę, trzeci gdy jedno i drugie, a czwarta
grupa pisze, że wkurza się, że jedynkom, dwójkom i trójkom nigdy nie można dogodzić,
bo czy za zimno, czy za ciepło, im zawsze źle. I pomyśleć, ile mniej interakcji
by było, gdyby nie było pogody, albo gdyby nie można było o niej rozmawiać
wcale. O ile jestem bliski zgodzenia się, że klimat w Polsce jest kiepski, o
tyle nie odmówię mu, że jest ciekawy. Sam bardziej utożsamiam się z tymi, co to
nie przepadają za upałami, ale nie wynika to z nielubienia słońca. To raczej
słońce nie lubi mnie, bo jego moce opalające omijają mnie szerokim cieniem. Mógłbym
leżeć cały dzień, a nie zrobię się nawet czerwony. Moja antypatia dla upałów
wynika z faktu, że bardzo źle się wtedy czuję. Nadmiernie się pocę bez względu
na to, jak lekko się ubiorę, mam częściej swoje bóle głowy, klimatyzacja mi
bardziej przeszkadza niż pomaga. Staram się stosować większość zasad na upał –
dużo wody, lekkie jedzenie, orzeźwianie się przez zwilżanie twarzy, okulary,
nawet nakrycie głowy. Nie jestem gruby, nie raz już badałem hormony tarczycy,
ciśnienie mam w normie, ale gdy temperatura przekroczy ledwie 25 stopni, czuję
się jak wrak.
Wracam ostatnio z pracy. Na stacji
kolejowej spotykam koleżankę z zespołu obok. Zauważyła mnie, nie wypada nie
podejść. I złapałem się na tym, że zagadałem, jaka beznadziejna ostatnio
pogoda. Jedziemy do pracy rano i jest zimno, trzeba wręcz założyć kurtkę. Gdy wracamy
– już upalnie. Albo rano pada, a popołudniu upał. A często zupełnie odwrotnie. I
tak stoimy na tej stacji uprawiając smoltok, aż każde z nas wsiadło w pociąg w
przeciwną stronę. I znowu – jak nie wiesz jak lub nie masz o czym, narzekaj na
pogodę – druga strona albo się z Tobą zgodzi i będziecie razem narzekać, albo
będzie z tej drugiej strony barykady i interakcja pobudzi się przez małe
starcie o aurę. Zawsze działa.
W narzekaniu na pogodę najlepsze
jest to, że to nawet ja wiem, że to nic nie da. To jakby narzekać, że Ziemia jest
za blisko czy tam za daleko Słońca. Jedyne możliwe wyjście to zmiana miejsca
zamieszkania na inny klimat – jedni do Portugalii, inni do Norwegii.
Sobie i sobie podobnym życzę jako
takiego przetrwania lipca i sierpnia. Prognozy wskazują raczej na chłodne lato.
Trzymam kciuka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz