„Szukam dyskreta”. To po „szukam
normalnego” i „kumpla spoza środowiska” moje ulubione sformułowanie z wiadomych
portali. Rzadko bawię się w głoszenie prawd objawionych, no może poza jedzeniem
i problemami ze skórą, ale powiem to drukowanymi: DYSKRECJA nie istnieje, nie
ma, nie będzie. Ja wiem i rozumiem, że szukanie dyskretnego nie oznacza wcale
szukania kogoś, kto nie papla jęzorem na prawo i lewo, a kogoś kto utrzyma w „tajemnicy”,
że umawiam się na seks – bo ja przecież seksu nie szukam i się w internecie na seks
nie umawiam, o nie, co to to nie! Bo szukanie na seks w internecie to często
niepasujący element planu znalezienia księcia na białym koniu. Pytanie jest
tylko jedno: „w tym planie to chodzi o księcia? Czy może o konia?”. Gdy ktoś
mnie pyta, czy jestem dyskretny, odpowiadam: nie. Nie jestem spoko, nie jestem
normalny, nie jestem dyskretny. Powiem więcej, Ty też nie jesteś spoko, nie
jesteś normalny i nie jesteś dyskretny. Mały test: ile razy zdarza Ci się
zaczepić lub dodać do znajomych na fejsie chłopaka, z którym nie masz żadnych
innych wspólnych znajomych homo? Odpowiedź: prawie nigdy. Jak mawia mój
znajomy: „prędzej czy później i tak wszyscy skończymy w Glamie”.
Gdy ktoś nie ma zdjęć, bo jest
dyskretny, nie istnieje. Gdy poślesz komuś swoje nagie zdjęcia, one już zawsze
tam gdzieś będą. Gdy umawiasz się z kimś na dyskretne spotkanie, prędzej czy później to jakoś wróci. Gdy zapewniasz
100% dyskrecji, prędzej czy później spotkasz kogoś, kto wiedział o Twoim „dyskretnym”
spotkaniu. Gdy masz chłopaka i niby otwarty związek, a umawiasz się na
dyskretny seks, w zasadzie od razu możesz się przyznać swojemu partnerowi.
Internet pamięta, geje pamiętają. Warszawa nie jest wielka, a często ułatwiamy
wiele pchając za dużo do sieci. Przykład: mój blog. Lubię go, piszę, bo chcę,
bo jest mi potrzebny, ale wiem, ile mnie „kosztuje”, jak często uderza w mój
wizerunek, że można nawet przez niego stracić pracę.
Uwaga techniczna nr 1: Na ile
dyskretne może być spotkanie z chłopakiem bez ręki? Ilu jest gejów bez ręki w
Polsce? Dwóch.
Uwaga techniczna nr 2: Jak chcesz
być choć odrobinę dyskretny, nie pokazuj publicznie kogo znasz/kogo masz w
znajomych na różnych portalach. Po nitce do kłębka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz