Gdybym był hetero… ale nigdy nie
byłem (?). Nie chcę wnikać, czy orientacja seksualna jest w nas od zawsze, czy
od pewnego momentu. Nie wiem, czy jako dziecko można mieć już określoną lub
zaszytą gdzieś seksualność. Nie miałem też nigdy ambicji wnikać w powody swojego
gejostwa. Słyszałem, że to wina innej budowy jakiegoś elementu mózgu. Nie zaskakuje
mnie też uzasadnianie, że to przez brak ręki lub bo rodzice są, jacy są i nie
miałem dobrego wzorca męskiego w rodzinie. W pewnym sensie przechodziłem
wszystkie etapy. Odkąd pamiętam podobali mi się faceci. Nie jestem jednak w
stanie teraz podać konkretnej daty, ani konkretnego zdarzenia, od którego
miałoby zacząć się moje bycie homo. Nawet wtedy, gdy latałem za koleżankami z
klasy, czułem, że coś jest nie tak. Bo dziewczyny miałem (to prawie brzmi jak
seksizm). I na takim etapie, gdy chodziło się z koleżanką z klasy tak dla „chodzenia”
i wolnych tańców na szkolnych dyskotekach, aż do zerwania wysłanego na kartce
podczas lekcji; i na tym etapie, gdy w grę wchodzą już poważne emocje i
zdarzenia (nie żeby te dziecięce emocje nie były poważne, bo adekwatnie do
wieku są), a seksualność wydaje się być już wykrystalizowana. Nie wiem,
dlaczego mając ponad 18 lat, spotykałem się jeszcze z dziewczyną. Jak wracam do
tego teraz, sam czuję niesmak wobec swojego postępowania, które w dość oczywisty
sposób było oszustwem. Wtedy nie myślałem o sobie jako o kłamcy i w pewnym
sensie próbowałem się sprawdzić, a przede wszystkim brakowało mi ciepła. Teraz uważam,
że to było niesprawiedliwe.
Gdybym był hetero… ale nie
jestem. W ostatnich dniach byłem lekko przeziębiony. Przy katarze z reguły mam
problem z wysuszającymi się śluzówkami. Pod koniec dnia pracy, przed samym
wyjściem z banku posmarowałem usta pomadką. Zauważyło to jedna z koleżanek i
skomentowała żartobliwie, żebym się już tak nie malował. Wytłumaczyłem, że
pieką mnie usta. Ona na to, że to na pewno od całowania. Odparłem, że nie,
ostatnio nie miałem okazji się z nikim całować. Koleżanka podsumowała, że nie
wierzy, bo taki chłopak jak ja to na pewno „obraca teraz jakąś dziewczynę” (w
kontekście powyższego jest to autoseksizm). Zamarłem. Oni myślą, że jestem
hetero. Już raz podczas żartów o seksie i gejach padło kilka zdań, które w
sytuacji jawności mojego homoseksualizmu, nigdy nie zostałby wypowiedziane, ale
pomyślałem wtedy, że się zwyczajnie jeden kolega rozpędził, bo miał dobry
niemal kabaretowy flow. Nie tylko w pracy zdarza mi się wciąż spotykać się z
posądzeniem o bycie hetero. Na uczelni, w sklepie, w rodzinie… to chyba wynika
z nieumiejętności obserwacji. Albo z nieznajomości charakterystyk gejowskich. Albo
z niechcenia zobaczenia. Albo jeszcze z niewpadnięcia na to, że geje są obok – że to nie tylko wymysł
medialny, ale realne jednostki metr obok.
Gdybym był hetero… ale nigdy nie
będę. Przystanek końcowy.
„Gdybym był hetero” jest w tej
chwili dla mnie prawie jak „gdybym miał dwie ręce” – albo zmieniłoby się
wszystko, albo nie zmieniłoby się nic. Tylko po co się nad tym zastanawiać?
gdybyś był hetero, to zapewne trwałbym w przekonaniu, że nikt z ku(..)ello nie potrafi sensownie napisać dłuższego tekstu. sensownie - czyli także o docenianiu codzienności.
OdpowiedzUsuńpozytyw przecież dla mnie, ale zawsze jakiś. w.s.[2]