Zostałem zaproszony na „Madagaskar”. Ze względu na brak sponsorów tylko do kina. Na już trzecią i długo oczekiwaną część bajki o uciekinierach z NYC zoo poszedłem tak jak lubię: nie w weekend, rano, z miłym towarzystwem i bez jedzenia. Tak jak można się było spodziewać, w mokotowskim multipleksie było sporo dzieci i rodziców z dziećmi, które hałasowały, krzyczały, śmiały się trzy razy częściej niż my, jadły dosłownie wszystko oraz wychodziły do łazienki w trakcie seansu. Idąc do kina na film tego gatunku większość spodziewa się dokładnie tego samego: śmiesznych sytuacji, dobrego dubbingu, banalnej, ale rozrywkowej fabuły oraz wpadającej w ucho ścieżki dźwiękowej. Mimo oczywistego faktu, że każda następna część po pierwszej jest gorsza, „Madagaskar 3” spełnia stawiane przed nim zadania: bawi, zajmuje dzieci, cieszy najmłodszych, rozśmiesza dorosłych, przedłuża żywotność całego towarzyszącego mu marketingu oraz zwyczajnie poprawia humor.
Zabawne jest to, że z tytułowym Madagaskarem „Madagaskar” nie ma już prawie nic wspólnego. Główna czwórka z Kenii trafia do Europy, robi burdel w Monte Carlo, ucieka do Francji, występuje w Rzymie i Londynie, by ostatecznie wrócić do Nowego Jorku i pięknie zamknąć trylogię. Mamy nowe zwierzęta, które nie powalają, mamy zwierzęta, które są zwierzętami zwierząt i z niezrozumiałych dla mnie powodów nie mówią – niedźwiedzica Sonia (zupełnie jak mój niedawno zmarły pies z dzieciństwa), nie mamy za to za wiele pingwinów, które mi osobiście bardziej podobają się niż Król Julian i jego mała świta. Motywem przewodnim jest cyrk i jakoś tak to wywołało u mnie pytanie: czy cyrk jest jeszcze popularny? Chodzi się do cyrku jeszcze? Sam nie byłem od 15 lat chyba w wielkim namiocie, a z tego co pamiętam, nigdy nie widziałem dobrego show. Godnym podkreślenia jest występ zwierząt w połączeniu z piosenką „Firework” Katy Perry. Taka wielka animowana wizualizacja w połączeniu z pięknym, optymistycznym ładunkiem, który niesie ten dobry utwór, naprawdę robią wrażenie i kilka razy wracałem do tego fragmentu na jutubie.
Mam nadzieję, że zamiast Madagaskaru 4 doczekamy się filmowej wersji Pingwinów z Madagaskaru, które w sumie od początku były moimi faworytami.
I jak zawsze oglądając w kinie bajkę, miałem okazję zobaczyć przed nią zapowiedzi pięciu innych animowanych historii, z czego dwie zapowiadają się bardzo korzystnie: „Strażnicy Marzeń” i „Paranorman”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz