Dziś drugie uroblo. 2013 upłynął
pod znakiem dużych zmian zarówno dla blo jak i dla mnie. Nowa praca (i to już
prawie rok ta sama), dwie przeprowadzki, pierwszy raz na nartach, pierwszy raz
na kajakach, początek przygody z siłownią, naprawienie zębów po latach, kolejny
zaliczony rok socjologii, powrót do nauki hiszpańskiego po przerwie, kolejny
rok singlostwa, miliony wizyt w kinie, jeszcze więcej wizyt na basenie (w sumie
to w 2013 narodziła się koncepcja Torpedy), olsztyński wypadek telefonowy,
pierwsza ever kara za jazdę bez biletu i zakończony pełnym sukcesem maraton
przed Oscarami 2013. Na pewno największym minusem minionego roku jest
nieobroniony magister ze stosunków międzynarodowych, ale nie odczuwam tego
jakoś szczególnie jako porażki. Ostatnie kilka tygodni uświadomiły mi, a nawet
pokazały namacalnie, że cały rok dużo i ciężko pracowałem, co widzę na swojej
wiecznie zmęczonej twarzy, ale co się w końcu opłaciło i przynosło nie tylko
emocjonalne, ale też materialne korzyści.
Zmiana blo wynika wprost ze
zmian, jakie przyniósł 2013 mi. Po pierwsze mam mniej czasu, siły i weny na blo –
ale to jest do przeskoczenia. Po drugie i ważniejsze – blo straciło trochę dla
mnie swoją praprzyczynę powstania i istnienia. Odkąd się jakoś wszystko układa,
wychodzę ze swojej depresji, mam mniej powodów do zmartwień i narzekań, mam też
mniej tematów do skontenerowania na blo. Rzadko kiedy pojawia się coś, co mną
bardzo wstrząśnie, zaboli, co wymaga ode mnie tego, bym usiadł na tyłku i
przelał swoje emocje na .doc. To chyba dobrze, bo o ile naprawdę tęsknię za
blo, za jakiś w miarę dobrym tekstem, za jakąś uwagą czy komentarzem od
czytelnika, to naprawdę jestem szczęśliwszy,
a już na pewno bardziej uśmiechnięty. No i mam fajniejszy brzuch.
Pojawił się mi już pomysł na
pierwsze blo w nowym roku. Mijający 2013 zacząłem maratonem trzech imprez
sylwestrowych z przyjaciółką, skończę natomiast filmem w kinie i wspólnym czasem
z dwójką najbliższych przyjaciół i gronem znajomych. I właśnie o filmach będzie
nowe blo.
Z sylwestrowych zabawach czeka
mnie jeszcze moje coroczne usuwanie już-nie-znajomych z fejsbuka. Mocno się
moje grono bliskich w tym roku skurczyło, wymieniło, wykruszyło, odświeżyło, a
wręcz częściowo zniknęło.
Pochłonąłem wszystkie wpisy w kilka godzin, co tam, że to miała to być mała przerwa pomiędzy sprawdzeniem maila a facebookiem. Mogę powiedzieć tylko jedno: DZIĘKUJĘ! W końcu znalazłem kogoś podobnego do siebie, z podobnymi problemami rodzinnymi i filozoficznymi, z podobnymi zainteresowaniami, poglądami, z podobnym podejściem do życia. Choć jestem młodszy o kilka lat. Nie wiem, czy to dobrze, a jeżeli tak - to czy to plus dla Ciebie, czy dla mnie, lecz powtarzam raz jeszcze: DZIĘKUJĘ! Nie proszę o żaden sposób kontaktu, choć zostawiam furtkę w postaci maila: phillippok1 (małpa) gmail (kropka) com.
OdpowiedzUsuńA, zapomniałbym, jesteśmy urodzeni tego samego dnia. Żadnych gadek o "przeznaczeniu", bo takowego nie ma.
OdpowiedzUsuń